Wywiad dla Gali
Aktor to i błazen, i kapłan?
BEATA ŚCIBAKÓWNA: W zależności od tego, jakie były czasy i jakiego rodzaju teatru oczekiwano, taki on był. W latach 80. w Polsce było zapotrzebowanie na mistycyzm, patriotyczne gesty. Wtedy teatr stał się ważny, aktor był niemal kapłanem. Ludzie gromadzili się w kościołach i teatrach.
JAN: Jedno nie przeczy drugiemu. Teatr kuglarski i teatr misyjny istniały równolegle. Nie stawiałbym tego w opozycji. To zawsze się uzupełniało.
BEATA: Ale w tym samym czasie w każdym miasteczku na rynku zawsze ktoś żonglował, chodził na szczudłach, ział ogniem.
I dziś aktor już tylko zieje ogniem?
JAN: Nie. Tu chodzi o to, czy ci, którzy byli kapłanami, potrafią przejść na pozycję błaznów albo czy aktor, który przez całe życie był kapłanem – tak jak Zapasiewicz, który uprawiał najczystszą formę aktorstwa, czyli to aktorstwo z posłannictwem – umiałby po transformacji politycznej przejść na pozycję błazna, kuglarza. Każdy dokonywał wyborów. Są tacy, którzy zamienili wielki talent na pieniądze, i tacy, którzy pozostali przy talencie, niekoniecznie z pieniędzmi. Ale ani jednych, ani drugich nie należy potępiać. Bo i jedni, i drudzy uprawiają zawód aktora.
Zobacz cały wywiad na stronie gala.pl
Tagi: Englertowie